Aktualizacja 10.12.2023
Daliśmy się nabrać, nie tylko my, ale też inni poszukiwacze, kolekcjonerzy i całą rzesza znajomych „meteoryciarzy”. Ten kolos wygląda naprawdę „dobrze”, prawie jak Pułtusk. Ma miejscami skorupę obtopieniową, regmaglipty, linie spływu… Jedyną osobą, która od samego początku był do niego sceptycznie nastawiona był nasz zaprzyjaźniony prof. Szymon z kanału W gabinecie Astronoma.
Przemek – znalazca „kolosa”, postanowił kontynuować poszukiwania w okolicy, gdzie znalazł ten okaz. 25 listopada, podczas kolejnych poszukiwań, natknął się na podobny fragment skały. Zdjęcie poniżej. Na grupie pojawiły się pierwsze gratulacje i zachwyty. Pojawiły się pewne zastrzeżenia, ale było ich znacznie mniej, niż faktów za.
Okaz został wyczyszczony (jednak to już nastąpiło w kolejnych dniach) i tu już nie było tak kolorowo. Kolor znacznie się zmienił, nie był już w kolorze świeżo wykopanych „Pułtusków” a dodatkowo, okazało się, że nowy olbrzym pasuje do kolosa znalezionego dosłownie chwilę wcześniej. Tyle tylko, że ten pierwszy nie zmienił koloru.
2 grudnia udało nam się spotkać na wspólnych poszukiwaniach pułtuskich kolosów i mogliśmy obejrzeć okazy, podyskutować na ich temat i cierpliwie czekać na cięcie okazu, które miał osię odbyć zaraz po poszukiwaniach.
Mogliśmy zweryfikować kamienie pod cewkami różnych wykrywaczy. Warunki były ciężkie, kamienie zresztą też. Redakcyjna cewka od Spectry, raz podawała informacje, że widzi meteoryt, za chwilę zupełnie coś innego. Nie zmieniały się tylko wykresy na spektografie, któe cały czas były odwrócone o 180′ w stosunku do meteorytu. Wiadomo już było, że to nie meteoryt Pułtusk. Może coś innego, okaz z innego spadku… jak mówią nadzieja nie umiera nigdy 😉 albo trzeba ją mieć żeby żyć – jakoś tak w każdym razie 😉
Wieczorem, okazało się, że kamienie które tak namieszały to bazalt. Zdjęcia z cięcia poniżej.
Nie zrażamy się, szukamy dalej 😉
Mega wpadka, ZONK cosmoartel.pl 2023 – daliśmy się nabrać, nie tylko my, ale przede wszystkim znalazca kamienia, meteoryciarze kolekcjonerzy i poszukiwacze. „Pułtusk” o którym napisaliśmy, po dokłądnych oględzinach, badaniach i porządnym rżnięciu, okazał się nie być meteorytem, a najzwyklejszym ziemskim kamieniem. Ale skubany nabrał wiele osób. Nie traktujmy tego jako porażki, a jako lekcję pokory w stosunku do procesu identyfikacji meteorytów. Ten przypadek jest szczególny. Postaramy się opisać go dosyć dokładnie. Pełen materiał na ten temat opublikowany zostanie w niedzielę 10 grudnia.
ZONK 2023
Pod koniec września, a dokłądnie to w sobotę 30 września jeden z naszych kolegów – Przemysław Górny, znalazł okaz meteorytu pułtuskiego o wadze 1120g. Masa powyżej 1000 gram robi wrażenie, ale w tym przypadku nie jest to najważniejsze…
Przemek nie ma zbyt dużo czasu na poszukiwania, pojawia się w elipsie najwyżej 2-3 razy w roku. Do poszukiwań podszedł analitycznie. Mając świadomość, że przed nim w miejscu poszukiwań były setki innych poszukiwaczy, wybierał miejsca które zostały nie dawno wykoszone po raz pierwszy. Takich miejscówek nie jest dużo, ale co roku pojawiają się jakieś nowe małe fragmenty, które wcześniej nie uświadczyły kontaktu z wirującymi ostrzami bo były albo zalane wodą, albo nie miały swojego właściciela, który by kosił trawy 3 razy w roku.
Takie podejście zaowocowało sukcesem. W pobliżu miejsca znalezienia 1120 gramowego okazu, we wschodniej części, właściwie końcówce wschodniej elipsy na północ od Narwi, wcześniej kręciło się wielu poszukiwaczy i niektórzy nawet coś tam znaleźli co zostało przeoczone podczas poszukiwań 150 lat temu.
Okaz Przemka, spadł w wysoką trawę albo trzciny i tak sobie cierpliwie czekał, aż ktoś go podniesie.
Wszystko pięknie i wogóle, ale….
Mieliśmy możliwość spotkać się z Przemkiem w szerszym gronie poszukiwaczy i oglądać okaz w ostatnią sobotę. I wiecie co….
Koledzy mogą poświadczyć, wziąłem okaz do ręki i m isię zrobiło słabo….. po prostu ręce zaczęły mi drżeć, tak jakbym to ja znalazł tego klocka 5 minut wcześniej.
Zdjęcia nie pokażą tego co udało nam się zobaczyć na miejscu (mi i pozostałym uczestnikom poszukiwańi spotkania po), trzymając okaz w rękach. Chodzi o to, że tek pułtuski klocek ma tylko trochę gładkiej powierzchni ze skorupą obtopienioową, a z każdej innej strony jest poszarpany i chropowaty. Można zlokalizować cztery miejsca, które kiedyś łączyły ten okaz z resztą kosmicznej skały. Przy odpowiednim spojrzeniu na ten fragment, można śmiało stwierdzić że w najgoszym razie, okaz od którego oderwał się okaz Przemka był 10 – 15 razy większy. Jeśli przyjmiemy, że był sferycznie symetryczny… to mogę napisać, że pierwotnie mógł być 30 – 40 razy większy….
Wystarczy pomnożyć wagę okazu Przemka razy ile tam chcemy wybierająć z widełek pomiezy 10-40, a może i więcej… i będziemy mieli przybliżoną wagę pułtuskiego kosmicznego gościa, który ponad 150 lat temu rozpadł się na tutejszym nocnym niebie…
No i teraz mamy zagwozdkę. Czy takich okazów było więcej, czy rozpadły się pod wpływem ciśnienia i tarcia czy doleciały do powierzchni elipsy pułtuskiej, która w tym momencie traci zupełnie rację bytu w obecnie wskazanym kształcie i co potwierdza mój wcześniejszy wywód – Elipsa spadku meteorytu Pułtusk. Jedyna opcja, to rozpocząć poszukiwania w granicacxh elipsy, po mału się z niej wydostawać i poszerzać horyzonty 😉
Ja przynajmniej się nie poddam. Do ogarnięcia mam jeszcze parę tematów, po zakończeniu których będziecie mogli się przyłączyć do poszukiwań pułtuskiego wielkoluda. Zaczynam od granicy wschodniej elipsy, od Narwi będę kierował się na Boruty, Łasiewity do Różana. Tereny są olbrzymie, relacje z projektu Pułtuski Byk będą pojawiały się na bieżąco od końca listopada.
Te byki muszą gdzieś tam być… 😉
Do zobaczenia na poszukiwaniach 😉
Jest potencjał! >10 kg?!