We wtorek 9 maja 2023 r wybraliśmy się na całodzienne poszukiwania fragmentów bolidu z 27 kwietnia br. które powinny leżeć i czekać na znalazców w postaci meteorytów na łąkach i polach w okolicach miejscowości Zaręby Kościelne.
Plan dnia mieliśmy z góry ustalony. Najpierw wpadamy w południową część elipsy i szukamy masy głównej, potem robimy krótką przerwę ,wpadamy do Zarąb do sklepu uzupełnić zapasy i lecimy w centralną część elipsy, dokończyć pola które zostały do ogarnięcia po ekipie madeinspace.pl.
No ale jak to czasami bywa z planami, nasz sypnął się zaraz po dotarciu na miejsce. Zaparkowaliśmy auto i wybraliśmy się zadowoleni na fantastyczne pole – ładnie zaorane, idealne do poszukiwań. Trochę duże, co mogło nam pokrzyżować plany czasowe, ale takiej miejscówki nie można odpuścić. Posiłkowaliśmy się mapą węgierską, według której byliśmy w dobrym miejscu i według której obszar poszukiwań fragmentów o wadze od 50 do 500 gram nie jest zbyt duży… (do lasu nie planowaliśmy wchodzić). Mapa została udostępniona na profilu grupy METEORITOK, w komentarzach pod tym postem.
Po około 30 minutach otrzymaliśmy informację, którą następnie udało nam się potwierdzić, że to pole po 27 kwietnia zostało zaorane… Nie dobrze, w takim układzie wszystko jest przemieszane, a szanse na znalezienie meteorytu bez wykrywacza, spadły znacząco w pobliże zera. Po obydwu stronach tego pola rośnie już zboże sięgające do kolan, a może do pasa (zależy od wzrostu poszukiwacza). Podjęliśmy szybką decyzję – wycofujemy się i przemieszczamy w centrum elipsy.
Po dotarciu na miejsce podzieliliśmy się na 2 drużyny. Pierwsza otrzymała zadanie eksploracji miejsc które zostawiła nam ekipa Jarka- rozpoczęli poszukiwania pośród krzaków róż. Druga część zespołu ruszyła w pola i łąki w poszukiwaniu „miejscówki”.
Dotarliśmy na pole na którym dwie Panie rozpoczęły pielenie nie dawno posadzonych krzaków porzeczek. Panie pieliły rzędy równo posadzonych krzewów i przy okazji zbierały kamienie z pola…. Kurcze, to trzeba porozmawiać. Niestety na początku rozmowa się nie kleiła, Panie nie były skore do rozmowy, do współpracy w kwestii kamieni też nie za bardzo, a na wejście na pole i poszukiwania pomiędzy sadzonkami, stanowczo się nie zgodziły. Trzeba było ruszyć dalej…
Wszystko dookoła było albo zasiane albo trawa był do łydek…. to nie były idealne miejsca do poszukiwań. W końcu udało się znaleźć pole które z całą pewnością było zaorane na jesieni… Idealna miejscówka, wszędzie czarno i może z 7 kwiatów mniszka lekarskiego. 2 godziny i pole zostało sprawdzone pod linijkę.
Ledwo skończyliśmy, zauważyliśmy z daleka, że na miejsce gdzie znajdowała się druga połowa naszego zespołu przyjechał samochód i toczy się żywa dyskusja, z oddali nie widzieliśmy szczegółów, ale widzieliśmy wymachiwanie rękami co sugerowało żywą dyskusję. Dzwoniliśmy, ale nikt nie odbierał. Może nic złego się nie stanie… 😉 W końcu udało nam się dodzwonić. Dowiedzieliśmy się, że były to odwiedziny właściciela pola, który okazał się bardzo sympatyczną osobą, zainteresowaną astronomią i wszystkim co jest związane z przestrzenią kosmiczną.
Okazało się, że Panie które spotkaliśmy wcześniej na polu porzeczek, to pracownice tego Pana. Otrzymaliśmy zgodę na przeszukanie pola porzeczek – tej części, która nie została odchwaszczona i z której nie zostały zebrane kamienie. Otrzymaliśmy również dostęp do wszystkich zebranych dotychczas z pola kamieni. Meteorytów niestety tam nie było. Rozpoczęła się za to nasza żywa współpraca z Paniami, które każdy czarny kamień odkładały do sprawdzenia przez nas. No i rozmowa na polu zaczęła nam się kleić 😉
Tak nam upłynął czas do godziny 16. Skończyliśmy przegląd pól, które zostawił dla nas Jarek, przejrzeliśmy pod linijkę pozostałe obszary dostępnej do poszukiwań „polskiej ziemi”. Strudzeni udaliśmy się do miejscowego supermarketu w celu nabycia napojów i czegoś do skonsumowania w biegu. Po naradzie, postanowiliśmy udać się w północno-zachodnią część elipsy, gdzie rosną porzeczki i róże. Teren ten jest w polu spadku i na koniec dnia będzie idealnym obszarem do polowania na kosmiczne kamienie. Oczywiście domyślacie się kto jest właścicielem tych terenów 😉 Jako, że byliśmy w posiadaniu numeru telefonu do właściciela, otrzymaliśmy zgodę i udaliśmy się w zaplanowany rejon.
Na miejscu podobnie jak poprzednio podzieliliśmy się na dwa zespoły – team porzeczki i team róże. Po godzinie 18 nie wiadomo skąd pojawiły się jakieś szalone ilości komarów i innych owadów latających, które postanowiły nas zjeść. Na szczęście była to końcówka naszych poszukiwań. W pośpiechu dokończyliśmy nasze poszukiwania i udaliśmy się w drogę powrotną do domu oczywiście przez Brok.
Najlepsze lody tradycyjne były niestety zamknięte [Lody Tradycyjne od 1969r.]. Chcieliśmy zjeść jakiś konkretny obiad. Nie mogliśmy się zdecydować czy wpaść na pizzę do Wilka [Pizzeria Wilczy Rock] czy na jakieś danie domowe [Restauracja Brokowianka]. W międzyczasie zadzwoniła moja żona, która zakazała nam zapychać się bułą i stwierdziła, że mamy zjeść porządny obiad – czyli zajechaliśmy na wielgachne kotlety schabowe do Brokowianki.
I to by było na tyle w tej części naszej relacji z poszukiwań w okolicach Zarąb Kościelnych. Więcej materiału być może pojawi się już wkrótce…. 😉